Ks. kardynał Wyszyński: „zapukał strach do drzwi, otworzyła mu odwaga i nikogo tam nie było”
Pozwolę sobie od trudnej strony to rozważanie rozpocząć. Co ta za trud? Ile może znieść człowiek swego doświadczenia życia? No właśnie ile? Zapewne odpowiemy TRUDNO POWIEDZIEĆ. A ja powiem wcale nie!!! Przecież każdy z nas wie co lub kto jest fundamentem jego życia. Każdy wie co jest pokarmem jego codzienności. Każdy wie co jest istotą jego życia. Oczywiście możemy się czasem pogubić wśród reklam otaczającego nas świata i nie raz poważnie sie poparzyć lub jak kto woli przejechać. Ale czy nie jest słynną zasada lub myślą złotą „na błędach się uczymy”. Niestety jest jeden problem, by umiejętnie rozpoznać błąd trzeba wiedzieć co jest prawdą wokół mnie. Dla człowieka wiary tą kotwicą prawdy jest Chrystus, wystarczy posłuchać Jego wezwania „Ja Jestem Prawdą”. Ta prawda nie działa na zasadzie lustra, bo wiemy dziś jeszcze bardziej, że odbicie może kształtować na własne potrzeby – chirurgia, kosmetyka działa cuda. Tu prawdy trzeba szukać w Jego Sercu. Zakotwiczyć swoje życie w Jego Sercu, zatopić swoje troski w Jego Sercu i pozwolić, a to już jest pewna trudność za św. Pawłem wołać „żyję ja, lecz już nie ja, bo żyje we mnie Chrystus”. I tu zaczyna się przygoda na miarę skoku z bangee!!! Kto by się tego nie bał, ale warto podjąć to ryzyko dla życia, jego pełni. To ryzyko bez strat, a wręcz przeciwnie pomag kształtować nasz hart ducha, siłę życia, w trudnościah walczyć do końca, unosić ból jak atlas. Powiesz mżonki. Tak dpóki nie dasz się wciągnąć, porawać właśnie JEMU. To jak z drzewem, z domem, świątynią… bez dobrego fundamemtu wszystko runie. I na koniec klasyk ks. kardynał Wyszyński „zapukał strach do drzwi, otworzyła mu odwaga i nikogo tam nie było”.