Radujcie się zawsze w Panu

Uchu cha nasza zima zła… Zimowe refleksje zawsze naznaczone są melancholią i patosem. Co jest tego powodem??? Może wszech ogarniająca nuda?? Raczej jestem skłonny do stwierdzenia, że akurat na nudę nie ma tu dość miejsca. Dlaczego? Bo piec woła papu, bo szcieżyny pośród bieli puchu trzeba na nowo odkrywać, bo soli nie żałować by grunt pod nogani nie został zgubiony itd., itp.

Czytaj dalej  »

Życie wraca…

Ile to myśli potrafi figlować w głowie??? Czy zdołam poukładać je wszystkie??? Tak wiele wypowiedzianych słów, zwykłych i nadzwycajnych spotkań. Tak wiele pragnień, życzeń i tylko myśli nieuczesane wciąż pozotają w mojej głowie. Czasem pozwalam sobie na odrobinę luksusu by wyprzeć z mojej głowy, że może ktoś nie zlubić, ktoś komu mogę nie odpowiadać, a przecież każdy człowiek ma prawo do swojej opini. I co wtedy zapaść się, załamć, zamknąć. Nie!!! To wbrew sobie. Idziemy nadal do przodu, pozwalając by czas rany goił. Oczywistym jest też, że nie wolno pielęgnować w sobie żalu, który prędzej czy później z impetem wybuchnie emocji szałem i zacznie palić wszystko po drodze ogniem mściwej nienawiści. Życie wraca i to powiedzenie powinno być plastrem na wszelkie bolące rany. Chcesz wybaczenia wpierw wybaczaj, pragniesz miłości musisz ogniem jej zapłonąć. Prosta logika życia, po którą sięgąć coraz trudniej.

Czytaj dalej  »

Milczenie jest złotem, mowa srebrem, a foch…

Milczenie jest złotem, mowa srebrem, a foch to foch. Zupełnie prosta maksyma, którą raczej wielu z nas zna. No tak jest pewne novum na jej końcu, wynika ono jednak z potrzeby czasu dziś niż próby uzurpowania sobie prawa do wprowadzania wszelkich zmian. Ale zaraz czy to nie jest przypadkiem domena naszego patrzenia na świat? To znaczy???? Zmieniać, modyfikować, przekształcać. Pewnie, czemu nie!!!! Nie przeraża to, aż do chwili, gdy w tych zmianach nie nakręcamy się do podcinania gałęzi, na której siedzimy. Tą gałęzią są wszelkie wartości i te uniwersalne, ale też i te pokoleniowe, historyczne, naturalne. Próbujemy wskazać za wszelką cenę, że to, co byłe jest be. I może sięgnąć w tym momencie do mądrości wielkich ludzi, choćby św. Jan Paweł II. Co mówił? Naród, który odcina się od własnych korzeni i wychowuje młode pokolenia bez szacunku dla historii, skazuje się na śmierć. Trzeba więcej??? Nie stać cię na coś nowego??? Stać, tylko dla mądrych to wystarczy!!!!!!!!

Czytaj dalej  »

O zmianach…

Tak czasem się zastanawiam, dlaczego łatwiej pójść „przeciw” niż „z”? Myślę że każdy bez wątpienia zacznie szukać usprawiedliwienia lub, co gorsza, mnóstwa wszelkich wymówek typu, bo to on, bo to ona, bo to oni… I tak łatwo przejśc do trafnej diagnozy, że łatwiej zmieniać świat, niż samego siebie. Czy taka powinna być droga, szczególnie kogoś kto mówi z dumą: jam Chrystusa!!! (To też nie powinno być biczem dla przeciwnych, że należąc do Chrystusa już nie mogą mi się zdarzyć błędy, pomyłki itp.) Jeśli naprawdę zależy mi na życiu z Nim, to innej drogi nie ma od ważnego wezwania: Nawracaj się!!!! To znaczy w oparciu o drogowskazy, które pokazuje nam Jezus zacznij przemianę życia od punktu, który jest w TOBIE. NIE INACZEJ!!! Boli, prawda??? Jednak ten ból nie ma za zadanie ranić, a leczyć. Jak? Wystarczy aspiryna? Coś na sposób tego. To znaczy? Miłosierdzie. By dać działać Miłosierdziu nie wystarczy otworzyć serca, tu trzeba naszego wewnętrznego wstrząsu, uderzenia. Pozwolić poczuć ból mojego wnętrza, które nie tylko jest pokryte kurzem, nie tylko zarosło, ale co gorsza nadmiernie napompowało się przez moje bezkrytyczne ego. Jeśli pozwolę Bogu ten balon przebić, to będzie początek nowego. I choć nie wszystko stanie się natychmiast, od razu, to ważne jest by zaraz się nie poddać. Nowe potrzebuje czasu, tak jak stare, które przecież przez lata narosło.

Czytaj dalej  »

Joannici

Powstanie zakonu. Zakon joannitów (zwanych też szpitalnikami, a od 1530 r. kawalerami maltańskimi), powstał jeszcze przed pierwszą krucjatą. Jego początki wiążą się ze szpitalem św. Jana Chrzciciela założonym przez mieszczan z włoskiego miasteczka Amalfi. Przy szpitalu szybko powstało nieformalne bractwo zakonne pod wodzą legendarnego Gerarda. W czasie pierwszej krucjaty szpital założony w Syrii okazał się bardzo przydatną instytucją, zaś istniejące przy nim bractwo przekształciło się pod wodzą Rajmunda de Puy w zakon rycerski, który w 1113 r. został oficjalnie zaakceptowany przez papieża Paschalisa II. Zakon joannitów miał od początku charakter międzynarodowy i przyjmowano do niego wszystkich szlachetnie urodzonych rycerzy katolickich bez względu na ich narodowość. Wilhelm z Tyru jako pierwszego patrona joannitów opisuje św. Jana Jałmużnika (św. Jan Jałmużnik w VI w. odrestaurował kościół pw. św. Jana Chrzciciela, nazywany od tej pory kościołem św. Jana Jałmużnika, a znajdujący się na terenie nadanym później joannitom). Źródła wskazują jednak, że patronem zakonu od początku był św. Jan Chrzciciel. Joannici w Polsce. Na ziemie polskie joannici zostali sprowadzeni przez księcia Henryka Sandomierskiego, który przed 1166 r. nadał im Zagość (woj. świętokrzyskie) z kilkoma wsiami. Najprężniej zakon rozwijał się na Śląsku, gdzie joannici, popierani przez biskupa wrocławskiego Zyrosława II (1170–98), założyli w latach 80. XII w. komandorie w Tyńcu nad Ślężą, Strzegomiu, Łosiowie, Piławie, Bardzie oraz w należących do nich Grobnikach k. Głubczyc, a później Makowie (1221).

Czytaj dalej  »

Korzenie bożonarodzeniowej szopki

Jaka jest historia samej szopki bożonarodzeniowej? Gdzie możemy szukać korzeni tego pięknego, świątecznego zwyczaju, ukazującego narodziny Syna Bożego?
Otóż korzeni szopki bożonarodzeniowej doszukać się możemy już w roku 330 n.e. Wtedy to właśnie cesarzowa Helena poleciła, by w znajdującej się w Betlejem grocie, wybudować marmurowy żłóbek, który miał upamiętniać narodziny Syna Bożego, Jezusa Chrystusa. Pomysł ten przypadł do gustu świętemu Hieronimowi i to właśnie w myśl jego pomysłu powzięto inscenizować narodzin Syna Bożego.
W kilka lat później, mniej więcej około 397 roku, grota wybudowana z polecenia cesarzowej Heleny przebudowana została na stajenkę, w której to umieszczone zostały rzeźby Świętej Rodziny oraz towarzyszących im pastuszków. Warto dodać, iż wrażenia naturalności ówczesnej szopce nadawały pasące się tuż obok, żywe zwierzęta. Tak przedstawiona szopka bożonarodzeniowa szybko zyskała na popularności. Za sprawą odwiedzających ją pielgrzymów, ten piękny zwyczaj szybko dotarł, aż do samego Rzymu, gdzie spotkał się z tak entuzjastycznym przyjęciem, iż podobną szopkę postanowiono ustawiać w bazylice Matki Bożej Większej, w której to, podczas nocy Wigilijnej, Mszę Święta celebrował sam ówczesny Papież. Niemniej za samego twórcę bożonarodzeniowej szopki powszechnie uznany jest święty Franciszek z Asyżu, który to poczynił istotne zmiany w kształcie dotychczasowej szopki wigilijnej.

Czytaj dalej  »

Bezinteresowność, wierność, przywiązanie, szacunek, dobroć…

Zawsze ogromne wzruszenie wywołuje we mnie film „Pora umierać”. Ilekroć do niego wracam czuję wciąż to samo. Nie smutek przed tym, co nie uniknione – śmierć, bo naiwnym jest sądzić, że ziemi jesteśmy przeznaczeni na wieki. Raczej żal za tymi, których kocham. Choć wierzę, że ten odcinek rozłąki jest tylko chwilą. Ból, płacz, niemoc – ciekawe, że te emocje silnie pokazane są w oczach wiernej psiny Filomeny. Czy nas już nie stać na przebłysk tych doświadczeń? Bez wątpienia, stać i to wciąż jednakowo mocno. Wszystko jednak zależy od tego, na co stawiamy w drugim człowieku. Niestety nadmierne parcie na to, co tu i teraz, często jawi się nam zasłoną, która serce ogranicza. Staję się wyrachowaniem, bezczelnym po trupach biegiem za tym, co i w nas przemija. To niestety zamyka na siłę tego, co wewnątrz. Dlatego myślę, że w filmie została zawarta, ta siła w wiernej psinie. Bezinteresowność, wierność, przywiązanie, szacunek, dobroć… to prawdziwie otwiera człowieka z mocą na właściwą sensu drogę. To gwarancja mojej i twojej wieczności. Tylko pytanie na koniec, czy pragnę uniesienia w Bogu? Czy spaść w bezdenną przepaść szatańskiej nicości?

Czytaj dalej  »

Za każdym razem zwycięża życie – Non Omnis Moriar

Jakie to niezwykłe wybija jedenasta, czas płynie. Wszechogarniająca cisza. I cisza ma wiele nam do powiedzenia. W ciszy lepiej słyszeć Boga, lepiej słyszeć siebie. Za każdym razem zwycięża życie. „Nie wszystek umieram…” Bo czym jest życie? To spotkanie, obecność – Boga, człowieka. Czy jesteśmy w stanie tak naprawdę rzetelnie ocenić ten jak bardzo drogocenny dar? Nie, nie powinniśmy oceniać, to nie nasze zadanie. Na tej drodze możemy niechcąco przegapić jego istotę. Możemy nie usłyszeć, do czego nas woła. Prawdą naszego życia jest Słowo, bez którego nic by się nie stało, co się stało. I Ono w pełni ukazuje nam drogę. Ono jest mapą naszej drogi. „Bóg sam wystarczy”. To nie fałszywa nuta, ale symfonia prowadząca nas w stronę prawdy o nas samych. Jeśli staramy się, choć w pewnej części za Nim podążać, nie wolno mam stać obojętnie wobec tych, co wokół nas. Samotni pośród tłumu umierają w wielkim cierpieniu, bez największego daru, daru miłości. Czasem potrzeba tak nie wiele, usłyszeć, by być słyszanym. Nie bać się, że miłość czasem boli! Ważnym jest to, że nie umiera. Pozostaje.

Czytaj dalej  »